Grado przechodzi na "e" - Wywiad z Jonathanem Grado

Grado przechodzi na "e" - Wywiad z Jonathanem Grado

Moimi pierwszymi "prawdziwymi" słuchawkami były Grado SR80 w połączeniu ze wzmacniaczem lampowym Little Dot MK2 i jakimś DAC-iem, którego nie pamiętam do końca. Szczerze mówiąc, była to miłość od pierwszego wejrzenia, z tymi eleganckimi retro wzorami i żywą muzyczną prezentacją, która po prostu wytarła podłogę wszystkim, czego używałem do tego pierwszego dnia, kiedy założyłem je na głowę. Często określane jako produkt będący bramą do audiofilskiego uzależnienia przez wielu moich kolegów z branży, Grado okazały się być niezwykle uparte w tej nowoczesnej erze masowego marketingu cyfrowego i filozofii "ja też" ze strony szanownych konkurentów. Bardzo wątpię, abyście kiedykolwiek zobaczyli słuchawki "DJ" od Grado, taka jest reputacja tej marki przez ostatnie 60 lat. Ich marka to ich słuchawki robione po swojemu i albo się w to wkupisz, albo nie. Na szczęście wiele osób tak właśnie zrobiło przez te wszystkie lata.

Niedawno Grado ogłosiło, że wprowadzi na rynek nową serię słuchawek "e". Seria 'e' nie jest jakimś pomniejszym odgałęzieniem z niszową ofertą, jest to radykalna zmiana 90% linii słuchawek Grado, od skromnych SR60e aż po PS1000e (których recenzję mamy w przygotowaniu bardzo niedługo). Krótko mówiąc, jest to wielka nowość. Już teraz określa się je mianem "trzeciej generacji" słuchawek Grado. Poprzednie wersje to oryginalna edycja numeryczna z czasów Josepha pod koniec lat 80-tych oraz seria prestiżowa, bardziej kojarzona z nadzorowaniem firmy przez Johna w latach 90-tych, aż do wprowadzenia serii 'i' w 2009 roku.

Wraz z wprowadzeniem serii "e" na rynek, nad jej sukcesem czuwa kolejne pokolenie rodziny Grado - Jonathan Grado, wiceprezes ds. marketingu Grado Labs. Wciąż pamiętam oryginalne zdjęcie młodego Jonathana testującego swoje rodzinne dziedzictwo, niczym chłopiec z plakatu dla wszystkich tych wspaniałych dzieciaków ze słuchawkami, które można teraz zobaczyć na Facebooku. Nie było więc niespodzianką, że prędzej czy później kolejne pokolenie przejmie stery tej prestiżowej amerykańskiej instytucji, by przeprowadzić kolejny szturm na nasze uszy. Musieliśmy porozmawiać nie tylko o serii E, ale o życiu w ogóle i o tym jak to jest być Grado. Tak więc kilka maili później, za pośrednictwem tego czy innego portalu społecznościowego, udało mi się złapać trochę czasu z Jonathanem, aby zadać kilka pytań zadanych przez naszych czytelników i moje własne przemyślenia, a oto co miał do powiedzenia.