Philips/O'Neill "The Stretch"

Philips/O'Neill "The Stretch"

To są, "Wicked headphones brah". Słuchawki Philips "The Stretch", znane również jako "SHO9560/1" dla tych, którzy lubią się zagłębiać w szczegóły techniczne, są owocem współpracy pomiędzy Philipsem, firmą elektroniczną, która produkuje niemal wszystko, od radioodbiorników z zegarem, przez telewizory, po jedne z najlepszych transportów CD w historii, a O'Neill, producentem odzieży surfingowej. Tak, fakt, że jest to produkt z nieświętego małżeństwa między elektroniką i odzieży doprowadziłoby cię do założenia, że te słuchawki, dobrze, ssie. Mam na myśli spojrzenie na inne słuchawki mody, takie jak Skullcandy (na południe od 100 dolarów) i WESC. To są całkiem przeciętne słuchawki. Tak więc, na mocy własności przechodniej, te muszą być również do bani. Cóż, nie do końca...

Dlaczego nazywają się "The Stretch", zapytacie? Cóż, jak pokazuje zdjęcie tytułowe, te rzeczy są super rozciągliwe. To znaczy NAPRAWDĘ rozciągliwe. Pewnie mogłabym zrobić miseczki skierowane do dołu, ale wolałabym tego nie robić, bo znając moje szczęście, to nawet by mi się zatrzasnęły. A więc, dlaczego jest super rozciągliwy, zapytacie? Cóż, opaska nie jest zrobiona z normalnego plastiku. Aby zwiększyć wytrzymałość (chociaż, ponieważ są one przeznaczone dla surferów, którzy prawdopodobnie wolą nie używać elektroniki podczas surfowania, nie widzę w tym sensu, ale dygresja), opaska jest wykonana z magicznego mistycznego materiału o nazwie TR 55LX "Super Stretch Nylon". Jest to całkiem fajne, jeśli o mnie chodzi. Może Sennheiser powinien wziąć kilka uwag dla kilku swoich słuchawek... ;)

Tak bardzo jak chciałbym zrobić sekcję o unboxingu i jak fantastyczne jest opakowanie tych słuchawek, moja para jest parą otwartą, którą kupiłem za 17 dolarów. Jedynym opakowaniem była duża plastikowa torba. Jestem pewien, że każdy wie jak wygląda plastikowa torba, więc przechodzimy dalej!

Ogólnie rzecz biorąc "The Stretch" są bardzo dobrej jakości jak na swoją cenę detaliczną. Jak już mówiłem, pałąk jest super rozciągliwy i emanuje trwałością, co jest świetne w świecie tanich Skullcandies, które pękają co trzy miesiące. Jak widać, słuchawki te mają podwójny pałąk. W wersji czarnej, SHO9560, drugi pałąk wykonany jest z materiału przypominającego mokry kombinezon, a w wersji białej, SHO9561, najwyraźniej ze skóry. Same miseczki pokryte są gumowanym wykończeniem. Nieco rozczarowujące są natomiast wkładki. Owszem, są wygodne (wokółuszne), a plusz jest dobrej jakości, ale gdy spojrzałem na tył poduszek, ku mojemu przerażeniu, z tyłu nie było pluszu, ale materiałowa siateczka, odsłaniająca piankę. Co w tym złego? Otóż działa to dość mocno jak gąbka na wysokie tony.

Na przetworniku znajduje się również poliestrowa płachta, która, jak przypuszczam, również ma negatywny wpływ na dźwięk. Zerkając na przetwornik, wydaje się, że jest on lekko pochylony. Miły akcent. Nie pomaga to jednak zbytnio w budowaniu sceny dźwiękowej. Kabel jest dobrze zabezpieczony, ale pytam, dlaczego musi być różowy? Inne recenzje mówią, że jest czerwony. Philips mówi, że to "Bordeaux", cokolwiek to znaczy. Zdaję sobie sprawę, że to "kolor O'Neilla", ale czy kabel musi być w takim kolorze? Ratunkiem jest to, że kabel składa się z dwóch części. Dwucalowy kabel wychodzi z kubków i jest zakończony wtyczką 3,5mm. Następnie inny kabel jest podłączony do tego. W ten sposób, jeśli kabel zostanie przytrzaśnięty, podobno kabel odpada. Cóż, nie wiem jak Wy, ale ja, jeśli znalazłbym się w sytuacji, w której taka sytuacja miałaby miejsce, słuchawki zostałyby wyrwane na długo przed oderwaniem się kabla. Niemniej jednak, ułatwia to wymianę kabla, a dla tych użytkowników Nano, Clip i Shuffle, można po prostu podłączyć DAP i chodzić jak szef.

Pierwsze wrażenia

Cóż, wyglądają jak słuchawki "hipsterskie" (ale każdy wie, że definitywnie hipsterskie słuchawki są produkowane przez Grado), więc wypróbowałem je z soulowym zespołem, który usłyszałem kiedyś w kawiarni. Album, którego użyłem to Genesis Underground zespołu Eye Alaska. Podłączyłem je do mojego EMU 0204 i... pomimo negatywnych komentarzy, które przeczytałem u kilku osób, podobały mi się. Bas był nieco nadęty i "jednotematyczny", ale mimo to nie był powolny. Średnie tony nie robiły na mnie wrażenia. Jakby jakaś zasłona oddzielała mnie od pasma. Wysunąłem hipotezę, że winne są pady i przysunąłem słuchawki bliżej. Ach, to jest to pasmo. Wysokie tony są nieco powyżej neutralności, co jest zaskakujące, biorąc pod uwagę to, co zrobili, żeby je ograniczyć. Detaliczność jest nieco przeciętna. Cymbały brzmią sztucznie, a instrumenty mogą być nieco rozmazane. Scena dźwiękowa jest mała, ale pozycjonowanie jest w porządku. Niemniej jednak, to dobre źródło. Podłączone do Blackberry Bold brzmiały fatalnie. Bas był znacznie mniej kontrolowany, niemal mulisty. Średnie tony były bardziej zawoalowane niż przed wzmocnieniem, a wysokie były skrzeczące. Do tego wszystko było zmulone.

Tak więc po 5 godzinach wygrzewania (przetworniki pewnie już się wygrzały), dźwięk nie zmienił się zbytnio. Zmienię to, jeśli jednak dźwięk jakoś drastycznie się zmieni.

Podsumowanie

Jak więc brzmią? Cóż, są to słuchawki ciepłe, brakuje im średnich tonów i ogólnej wyrazistości wysokich, ale nadrabiają to basem, który potrafi zejść szalenie głęboko (20hz) bez zbędnego pocenia się. Scena dźwiękowa jest mała do przeciętnej, a ich zamkniętość powoduje brak powietrza i przestrzenności.

Dla reszty z Was

Skoro są to słuchawki mainstreamowe, to "mainstreamowe" brzmienie jest w porządku. W związku z tym większość ludzi lubi bas, więc te są konsekwentnie basowe. Bas jest jednak znacznie lepszy, niż się spodziewałem. Ma w sobie jakąś fakturę. Elektryczny bas miał wyraźne nuty, bębny basowe miały decay, a nie tylko brzmiały jak "bum!". Najbardziej zaskoczyło mnie to, że Stretche z łatwością schodziły do 20hz i były tylko trochę cichsze niż 100hz. Całkiem imponujące. Na tym jednak kończą się pochwały. Jak już wspomniałem, bas może być momentami nieco zbyt dudniący, a momentami miał okropną "jednotematyczność". Jest też bardzo mułowaty, bez większej definicji. W najgorszym przypadku bas może wkradać się na średnicę.

Średnica jest najbardziej rozczarowującym aspektem tych słuchawek, czego można się było spodziewać. Nie można mieć basu i wysokich tonów bez odjęcia średnich. Niższa średnica jest jednak uwypuklona z powodu ważkiego niskiego końca. Niestety, wokale po prostu nie brzmią prawdziwie. To tak, jakbyśmy słuchali ich przez zasłonę, a ich usta były przykryte warstwą filcu. Gitary również brzmią stłumione i skrzeczące. Inne instrumenty po prostu nie miały odpowiedniej barwy, co nie jest wielkim zaskoczeniem. Średnie tony mają jednak lekko przydymiony dźwięk, dzięki czemu wokalistki jazzowe są przyjemne w odbiorze. Tak więc, tak, środek to w większości przypadków rozczarowanie. Wstyd.

Aktualizacja

Zdjęcie materiału z przetwornika potwierdziło moją hipotezę. Po zdjęciu materiału średnie tony wyszły na wierzch. Teraz brzmią całkiem nieźle. Nadal są zagłębione, ale są bardziej z przodu i mniej zawoalowane. Są podbarwione (daleko im do realizmu), zdecydowanie, ale dużo bardziej akceptowalne. Są podbite na niższym i wyższym środku.

Góra jest bardzo przeciętna, w kształcie litery V. Jest nieco jasna, ale nie ostra. Zdarzają się momenty, w których może być nieco duszna, szczególnie przy fletach i sopranach. Brakuje też szczegółów. Niewiele można o nim powiedzieć. Nie jest ani gładki, ani szorstki. Nie jest szczegółowy, nie jest też okropny. Dobra robota, Philips, tak myślę.

Scena dźwiękowa jest nieco wspomagana przez ustawione pod kątem przetworniki, ale to wciąż mała scena. Jak poprzednio, pozycjonowanie jest w porządku. Detaliczność też jest bardzo przeciętna, prawdopodobnie z powodu kiepskiej góry. Dźwięki są nieco wyczuwalne, ale trzeba się wysilić, żeby usłyszeć drobne szczegóły. Nie są też zbyt szybkie. Nie próbujcie z nimi słuchać super skomplikowanej muzyki. Mają też "syndrom zamkniętej puszki". W którym dźwięk jest klaustrofobiczny i całkowicie pozbawiony powietrza i przestrzeni wokół instrumentów i takich tam, zmagaj się ze skomplikowaną, warstwową muzyką.

Wait A Minute! Użytkownicy bez wzmacniacza, przeczytajcie to, co poniżej

Zawsze grały z EMU 0204 (ma pół-średni wzmacniacz). Spróbowałem ich posłuchać z DAP-a, ponieważ Headphiler skomentował, że mają trochę honky midrange i okazało się, że dźwięk bardzo na tym ucierpiał. Na początek bas stracił dużo kontroli - był luźny i zwiotczały. Średnica miała wyraźny "honk", którego nie zauważyłem przy wzmocnieniu. (Okazało się jednak, że nie słuchałem ich wystarczająco uważnie, ponieważ kiedy spróbowałem wzmocnić je ponownie, zachowały trochę "honku" w zakresie wyższej średnicy/niższej góry). Wysokie tony były na granicy wytrzymałości przy złym utworze. Więc... tak, albo kup CMOY albo mocny DAP jeśli chcesz ich używać jako przenośnych.

Konkluzja

Tak więc, czy Philips ma tutaj zwycięzcę? Za 80 dolarów, to jest naciągane. (heh) Dźwięk nie jest spektakularny (tylko nieco lepszy niż Portapro w mojej opinii), ale są one całkiem wytrzymałe. Mam na myśli, spójrz na pałąk na głowę. To jest całkiem wytrzymały pałąk. Są to słuchawki przenośne w każdym calu, a ocena słuchawek przenośnych jest trudna. W tej sytuacji przedkładam trwałość nad ogólną jakość dźwięku, ponieważ będę upychał tego frajera gdziekolwiek się zmieści. Jeśli kiedykolwiek Ultrasone Edition 8 wpadłyby mi w ręce, trudno byłoby mi zabrać je ze sobą na zewnątrz. Jasne, może i ma niesamowity dźwięk, ale jeśli go zgubię lub złamię, to cóż, 1200$ przepadnie.

W związku z tym jest to moim zdaniem kiepski przenośny sprzęt, nawet jeśli złodzieje prawdopodobnie nie wiedzą, co to jest i prawdopodobnie go nie ukradną. Więc, czy będę go polecał? Za tę cenę trudno się zdecydować, jeśli jesteś nowicjuszem chcącym wejść w audiofilię. Jasne, ma znany basowy dźwięk, którego wszyscy szukają, ale te po prostu nie są zbyt czyste. (Jeśli ktoś chce punktu odniesienia, myślę, że brzmią one jak Beats Solo z dużo lepszym basem i cieplejszą średnicą). Wziąłbym Sony V6 za każdym razem, jeśli chodzi o przenośne 80 dolarów. Można je jednak łatwo znaleźć w sieci za około 40 dolarów nowe, lub mniej niż 30 dolarów używane. W tej cenie, jak na słuchawki przenośne, jest to krzycząca okazja na fajne słuchawki, nawet jeśli wzmacniacz jest niemal koniecznością.

Aha, i to nie jest ostatni raz, kiedy zobaczycie te słuchawki. Powodem, dla którego je kupiłem jest to, że chciałem mieć tanie, ale przyzwoite słuchawki do stworzenia przewodnika moddingu. To są króliki doświadczalne.